§ Grzelak Agnieszka - Matecznik, Kuciapka123

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Agnieszka Grzelak
Matecznik
SŁOWO WSTĘPNE
To nie jest książka dla wszystkich. To nie jest powieść. Codzienne
zmagania kobiety, której imię zmieniłam, są jak najbardziej prawdziwe.
Są tacy, którzy lubią czytać dzienniki żołnierzy miesiącami tkwiących
gdzieś na froncie. Są tacy, którzy lubią dzienniki ekstremalnych
podróżników zagłębiających się w niebezpieczne ostępy dżungli. Matecznik
to trochę trwanie w okopach na przekór wszystkiemu, a trochę dżungla -
pogmatwana, pełna pułapek i czasami trudno odnaleźć w niej drogę. I niech
Was nie zwiedzie fakt, że akcja rozgrywa się w niewielkiej kuchni i kilku
pokojach. Czasem nawet Dziki Ojciec boi się wejść do Matecznika.
Książkę dedykuję wszystkim żonom i matkom.
Agnieszka Grzelak
RODZINA WRZOSÓW
Kamila Wrzos - żona i matka, lat 38 Franciszek Wrzos - mąż i ojciec,
lat 38
Ich córki:
Antonina zwana Tosią, lat 10 i pół Joanna zwana Joną, lat 8 i pół
Marianna zwana Majką, lat 6 i pół Daria zwana Duszką, lat 3 i pół
WRZESIEŃ
Poniedziałek, 26
Skąd się wzięła Duszka w naszym łóżku? Przecież ją wyniosłam w
środku nocy i przykryłam. Kołdrą i kocem. A teraz znowu tu jest i wciska
mi się pod ramię. Nie mogę się wygodnie ułożyć. No dobrze, niech już śpi.
Ktoś szura garnkami w kuchni. Ktokolwiek to jest, zaraz obudzi
wszystkie dzieci. Dlaczego w tym domu o poranku nie da się spokojnie
pospać? A, już sobie przypominam. To mama Franciszka, która u nas
nocowała i obiecała dziewczynkom, że zrobi im kaszę mannę, realizuje teraz
swoją obietnicę. A ja, wredna matka (wcale nie wredna, tylko taka, która o
siódmej rano nie jest w stanie normalnie funkcjonować), nie robię
potomstwu żadnych śniadań. Same sobie podgrzewają mleko. Czasem
nawet obsługują Duszkę, jeśli zdarzy jej się odpowiednio wcześnie wstać.
Próbuję zatrzymać resztki snu. Zwlekam się z łóżka tuż przed
wyjściem dziewczynek. Jona i Majka mają warkocze. Wyglądają bardzo
pięknie. To też zasługa teściowej. Cmok, cmok - całuski na pożegnanie.
Tosia najdłużej grzebie się przy wychodzeniu. Samochód już na
chodzie.
- Dobrego dnia, córeczko!
- Dobrego dnia, mamusiu! Życzę ci miłego gotowania!
O tak, wszystkie dzieci wiedzą, że nie lubię gotować. Właściwie
dlaczego nie lubię? Po pierwsze, bo jest to czynność stała, powtarzająca się
każdego dnia, niepodlegająca dyskusji i przesunięciom czasowym
(na przykład aż na wieczór). Rodzina jest głodna codziennie, a ja,
niestety, nie jestem typem matki karmicielki. Po drugie, nie mam
możliwości zaprezentowania dań interesujących, niebanalnych, o
egzotycznym smaku, bo: „Mamo, ja nie lubię tego blą-zowego”, albo „To
jest jakieś dziwne”, albo „Wiesz mamusiu, ja nie lubię takich mieszanek”.
W najlepszym razie dziecko, które nie chce sprawiać mi przykrości, a
przynajmniej pragnie okazać zrozumienie pokonanej matce (tym dzieckiem
najczęściej okazuje się Jona), mówi: „Chociaż nie bardzo mi smakuje, to
zjem wszystko i nie będę narzekać, bo wiem, że się napracowałaś”.
Wzruszające, prawda? Franciszek usiłuje mnie przekonać, że nie warto
przejmować się opiniami dzieci i należy gotować różne rzeczy. Ja jednak
zdążyłam już wpaść w depresję, więc przez najbliższy tydzień będzie nudne
mięso z nudnymi ziemniakami. „Mamusiu, ja nie lubię mięsa”. Jasne.
Najlepiej, żeby codziennie były naleśniki i placki z jabłkami, a dla Tosi
kanapki. Dużo kanapek. Najlepiej sam chleb. Świeży.
- Kamaaa! Kamaaa! - to mój mąż woła z pokoju na górze.
Właśnie zgłębiam tajniki języka hiszpańskiego, zawarte w samouczku
napisanym po angielsku. Nie mam zamiaru biegać po domu na każde
zawołanie.
- Taaak? - odkrzykuję, nie ruszając się z miejsca. Las mujeres
espańoles son habladoras.
- Kamaa! Kamaa! - znowu woła. Schodzi. Słyszę kroki na schodach.
- Dlaczego się nie odzywasz?
- Przecież mówiłam: „Taaak”.
- Nie było słychać.
- Nie będę wrzeszczeć na cały dom.
- Chciałem ci powiedzieć, żebyś odbierała telefony, bo idę do ubikacji.
- Aha.
Las mujeres espańoles son bonitas.
Wychodzę do ogrodu. Słońce. Tyle kwiatów - róże, tytonie i maki
kalifornijskie. Wróble szaleją. To chyba kolejne pokolenia mazurków,
które wykluły się pod naszym dachem. Dokładnie - na belce ponad oknem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl