!Karen Essex - Królowa, ESSEX KAREN

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Karen Essex
Królowa
(Pharaoh)
Przekład Bogumiła Malarecka
Część Pierwsza
 Aleksandria.
20. rok panowania Kleopatry
Królowa przygląda się zastępowi nierządnic, jakby to, co ma za chwilę zrobić,
było czymś codziennym, a nie żałosnym obowiązkiem podyktowanym wyższą
koniecznością. Milczące, spięte zmieszane oczekują jej osądu i jej rozkazu.
Charmion, znużona podkomendna, wysłużony weteran przywiązany do
nieobliczalnego wodza, spędziła je do komnat Kleopatry w grobowym milczeniu.
Niesamowity wyczyn – uciszyć stado hałaśliwych nierządnic. Ale tak już jest z
Charmion, która wykonuje swoje powinności starannie, pilnie i bez emocji.
Charmion zachowuje nieprzeniknioną twarz nawet podczas spełniania najbardziej
dziwacznych życzeń władczyni, królowej, której poświęciła życie i zaprzysięgła
dozgonną wierność. Grecka arystokratka urodzona w Aleksandrii nie jest, wbrew
pozorom, wysoka ale jej sposób bycia i to, jak się nosi, mogłyby zawstydzić
niejedna królową, nawet tę, której służy. Teraz ma pięćdziesiąt jeden lat, ale jej
żółtawa skóra wciąż jest gładka. W kącikach brązowożółtych oczu czają się trzy
zmarszczki, delikatne jak nóżki pająka. Od pełnych warg – koloru ciemnej ochry,
koloru rzeki o zachodzie słońca – kiedy je rozciąga w mglistym uśmiechu, żłobią
swój bieg na południe, ku brodzie, dwa strumyczki, dwie bruzdy, niewinna
zapowiedź starości, skutek troski i zmartwień, których przyczyną jest zachowanie
królowej.
W odróżnieniu od Kleopatry Charmion nie lubi mężczyzn Związek władczyni z
Antoniuszem znosi w milczeniu, z cierpiętniczą miną kogoś, kogo od lat nęka
chroniczne zaparcie. Antoniusz oczarowujący dziewice, aktorki, kobiety z gminu i
królowe, z niej nigdy nie wydobywa uśmiechu. Królowej obiło się o uszy, że
Charmion w młodości sypiała z innymi kobietami, ale ona tego nie potwierdza.
Cezara jednak i jego związek z królową aprobowała, jeśli w ogóle brak krytyki
można nazwać aprobatą.
Charmion ubrała prostytutki sama, a następnie zmusiła Irasa, kapryśnego
eunucha i nadwornego fryzjera królowej, by wplótł im we włosy drobne klejnociki
i złote świecidełka. Charmion zna gust imperatora i – jak na pruderyjną kobietę –
wie aż nazbyt dobrze, czym można skusić mężczyznę. Kleopatra patrzy z
podziwem na rząd bujnych piersi. Te najbujniejsze, najobfitsze, graniczące z
nieprzyzwoitością jej podwładna zamknęła – niby egzotyczne ptaki w kunsztownej
klatce – w luźno tkanej złotej tkaninie, zza której teraz wyrywają się na wolność
zmysłowo czerwone brodawki. Antoniuszowi się to spodoba, myśli królowa.
Kobiety obserwują monarchinię, zastanawiając się, jaką trzeba być królową,
jaką kobietą, by własnemu mężowi posyłać prostytutki, do tego najurodziwsze.
Królowa czyta w ich myślach, denerwuje się. Usiłuje pokryć zmieszanie chłodem
królewskiego autorytetu. Wstaje, robi przegląd swoich oddziałów odzianych nie w
wojenne zbroje, lecz w zbytkowną broń pokusy. Umalowane, czerwone, lekko
rozchylone wargi. Delikatna zachęta. Purpurowe, nabrzmiałe, sterczące na napiętej
białej skórze jak pączki hibiskusa brodawki. Nagie, dojrzałe, miękkie jak wydmy
ramiona. Jedno łaskotane rudawym kosmykiem, drugie pieszczone o ton
ciemniejszym. Kryształowy kolczyk, ostry jak sztylet. Czy nie skaleczy idealnie
doskonałego ciała? Błyszczące, obwiedzione kohlem szkliste oczy, które nie zadają
pytań. Oczy, które nie oskarżają, nie dociekają. Oczy, które umieją kłamać. Nagi
brzuch i inny, większy, twardszy, z granatem – a może to rubin? – w pępku. I
oczywiście nagroda – wstydliwe, widoczne pod przezroczystym muślinem
niewyczerpane złoża kobiecości. To ogolone, tamto nie. Dobra robota, Charmion,
myśli królowa. Jak wszyscy mężczyźni, jej mąż także łaknie różnorodności.
Drobiazgi, lecz jakże istotne: smukłe palce u rąk, długie palce u nóg, ozdobione
pierścionkami, drogimi kamieniami. Doskonale.
Ach, tylko nie ta.
– Ta musi odejść – królowa mówi ostro.
Nie do tego mieszańca, tej piękności, która stoi przed nią z tłustymi,
pospolitymi dłońmi, ale do Charmion. Charmion macha dłonią, dziewczyna
wychodzi. Antoniusz, znawca kobiecego ciała, nie lubi „wiejskich paluchów".
– Mamy więcej? – pyta damę dworu Kleopatra, z góry znając odpowiedź. Wie,
że Charmion zawsze jest przygotowana na każdą sytuację, na każdą katastrofę.
– Tak, Wasza Królewska Łaskawość. Za drzwiami komnaty czeka dwanaście
innych.
– Przyprowadź mi dwie szczupłe. Chłopięce. Młode, proszę. Dwie gładkolice
ślicznotki bez żadnych zahamowań.
Charmion kiwa głową, wychodzi i wraca z dwiema trzynastolatkami, ubranymi
w proste szaty greckich chłopców, z wyzierającymi zza fałd pączkami piersi.
Dziewczęta składają głęboki ukłon, zastygają w nim i dopiero, gdy królowa je mija,
prostują się na prztyknięcie palców Charmion. Uległe z natury, nawykłe do
dworskich rytuałów. Powinny zadowolić mojego męża, myśli Kleopatra.
Doskonała mieszanka. A zatem skompletowałyśmy tuzin. To wystarczy.
– Moje panie – mówi swoim najbardziej władczym tonem.
Stoją przed nią na baczność, ale tylko Sidonia, zmysłowa rudowłosa opiekunka
nierządnic, wytrzymuje jej spojrzenie.
– Marek Antoniusz, mój małżonek, mój pan, prokonsul i zarazem dowódca
armii wschodniego imperium, siedzi sam, niepocieszony, zapatrzony w morze. Jest
przygnębiony. Nie zwykłam tłumaczyć się najbardziej wpływowym ministrom w
moim rządzie, tym bardziej dworskim prostytutkom. Ale wy jesteście żołnierzami
w mojej kampanii. Od tej pory przestajecie być zwykłymi przybytkami rozkoszy,
aktorkami w sztukach erotycznych, naczyniami na rozsiewane nasienie.
Wywyższam was. Wasze dzieło jest święte, wasza misja nagląca. Chodzi o los
Egiptu, i wasz los, i mój. Chodzi o losy świata.
Patrzą na nią z niedowierzaniem. Jak królowa może tworzyć armię z
nierządnic? Jak może składać los królestwa w ręce ekspedycji wymalowanych
ladacznic?
– Musicie ożywić mojego męża. Aż tyle i tylko tyle.
Jedna z dziewcząt, ta z twardym brzuchem i pępkiem przyozdobionym
klejnotem, usiłuje powstrzymać chichot. Sidonia, widząc uniesione ostrzegawczo
brwi Charmion, uderza dziewczynę, aż ta przypada do posadzki. Płacze.
Rudowłosa, kłaniając się uniżenie królowej, kopie dziewczynę sandałem. Płacz
przechodzi w psi skowyt.
Królowa ukrywa rozbawienie. Celuje w ukrywaniu wszelkich uczuć –
terminowała u Juliusza Cezara.
– Dziś wieczorem, moje panie, będziecie usługiwać jednemu z
najwybitniejszych ludzi w historii. Jego odwaga jest legendarna. Jego podboje
obejmują cały świat. Jego wierność i heroizm są niezrównane. Ale teraz ten wielki
mąż siedzi posępny w swoim nadmorskim domu. Potężny lew kuli się i liże swoje
rany. Musi przyjść do siebie. Musi na powrót stać się mężczyzną. A wy wiecie,
moje panie, co robi mężczyznę z mężczyzny, prawda?
Uśmiechają się wszystkie. Bo mimo dzielących je różnic królowa Egiptu i
uprawiające nierząd niewolnice mają tę samą intuicyjną wiedzę. Ma ją każda
kobieta i każda się nią posługuje.
– Jestem świadoma krążącej plotki. I znam tych, którzy ją rozpowszechniają. W
odpowiednim czasie rozprawię się z nimi. Co do was, tym, którzy odwiedzą wasze
komnaty, macie rozpowiadać, że wasza królowa zawinęła do portu w Aleksandrii,
powiewając flagami zwycięstwa po wojnie na wodach Grecji. Macie mówić, że
imperator, mój mąż, to wasz najbardziej męski i wymagający klient, że słyszałyście
na własne uszy i widziałyście na własne oczy jego plany dotyczące wojny i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl