Żyję bez jedzenia od dziewięciu lat, NIUSY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie jem, bo nie muszę
fot. guiacuerpomente.com. Na zdjęciu: Oberom Silva
Dziewięć lat temu Oberom Silva poszedł w ślady krewnych i przestał jeść. Najpierw tracił kilogramy, potem w zadziwiający sposób zaczął przybierać na wadze. Dziś przekonuje, że istnieje inny, lepszy sposób odżywiania się niż ten, który uznaliśmy za jedyny.
Oberom Silva o sobie: Mam 26 lat i jestem Brazylijczykiem. Pracuję jako nauczyciel jogi. Mieszkam ze swoją życiową partnerką, nie mamy dzieci. Wierzę, że istnieje kosmiczna inteligencja. Jeśli popracujesz nad swoją świadomością, nauczysz się żyć praną, otaczającą nas subtelną energią.
La Vanguardia: Słyszałem, że pan nic nie je.
Prawdę mówiąc wolałbym nie zaczynać naszej rozmowy od tej kwestii.
A zatem jest pan joginem?
Jogę uprawiam od dziecka. Nauczyli mnie tego rodzice. Sami jeszcze w młodości porzucili miasto i osiedlili się na wsi, by tam żyć z owoców własnej pracy. Tam też przyszło na świat ich dziesięcioro dzieci.
Dziesięcioro?!
Postanowili podporządkować się życzeniom natury. Nigdy nie korzystali z metod regulowania płodności. Ani z telewizora.
Co urzekło ich w wiejskim życiu?
Pragnęli żyć świadomie, zgodnie z naturą. Zostali wegetarianami i wychowali nas na bezmięsnej diecie.
A więc nigdy nie skosztował pan mięsa?
Nie. W dodatku wraz z moją partnerką jesteśmy weganami. Nie tylko nie jemy mięsa, lecz także w żaden sposób nie korzystamy ze zwierząt i nie przyczyniamy się do ich cierpienia.
Na przykład…
Nie jeździmy konno, nie używamy zwierząt do orki. Nie sięgamy po kosmetyki, jeśli były testowane na zwierzętach.
Ale proszę pamiętać, że człowiek jest zwierzęciem wszystkożernym i jada także mięso.
Proszę jednak zwrócić uwagę, że nasi przodkowie myśliwi-zbieracze spożywali bardzo mało mięsa. A odkąd przyjęliśmy osiadły tryb życia, właściciele stad zaczęli toczyć spory o tereny do wypasu, te zaś prowadziły do wojen. Krótko mówiąc dieta mięsna prowadzi do nieszczęść.
Inny przykład?
Żeby wyżywić stado, trzeba uprawiać tysiące hektarów ziemi na paszę dla bydła. Te zboża mogłyby przecież służyć za pokarm dla ludzi. (…) Kolejna sprawa: szkody dla środowiska naturalnego. Hodowla bydła mięsnego zanieczyszcza ziemię, wodę, powietrze. Każda krowa jest źródłem 500 litrów metanu, a to prawdziwa trucizna.
I tak dorastał pan jako jogin-wegetarianin….
Tak. I przed dziewięciu laty zaczęto nazywać nas szaleńcami.
Słucham? A to dlaczego?
Moja mama postanowiła pójść w ślady Teresy Neumann, Paramahansy Yoganandy, Giri Bali…
Co to za ludzie?
Osoby, które do tego stopnia zapanowały nad swoim metabolizmem, że nie muszą przyjmować pokarmów stałych. Innymi słowy: oni nic nie jedzą. Moja mama najpierw zdecydowała się na próbny okres inicjacyjny, w sumie 21 dni ścisłego postu. I zakończyła tę głodówkę jako inna osoba: zadowolona, szczęśliwa, spokojna.
To niemożliwe. Jeśli przestaniesz jeść, umrzesz.
Zmieniając struktury swojej świadomości, możesz doprowadzić do zmian w pamięci komórkowej.
Prawdę mówiąc nic z tego nie rozumiem.
Mija już dziewięć lat odkąd nic nie jem. Wystarczy mi, jeśli cztery razy w tygodniu napiję się soku.
Trudno mi w to uwierzyć. Wcale nie wygląda pan na zagłodzonego.
Rozumiem, że mi pan nie wierzy, bo mój przypadek może wydawać się dziwny. Rzecz w tym, że chociaż nie przyjmuję pokarmów stałych, to wcale nie oznacza, że się nie odżywiam.
Ale czym się pan odżywia? Tymi soczkami?
Żywię się praną. To subtelna energia, w której wszyscy jesteśmy zanurzeni, jest wszędzie, we wszystkich atomach. Aktywna medytacja, stan świadomego czuwania, gdy jesteśmy w pełni obecni, pozwala nam przechwycić tę energię i się nią żywić.
Cóż, ja w każdym razie nie zamierzam igrać ze swoim zdrowiem. Pańskie wyjaśnienia w ogóle do mnie nie przemawiają.
To dlatego, że mówię o diecie, która przynosi wewnętrzny spokój, a nie takiej, które obiecują szczupłą sylwetkę?
Ok, jeżeli przestaniesz jeść, z pewnością schudniesz. Ale potem zapadniesz w letarg, a ostatecznie – umrzesz.
Przez pierwsze 21 dni głodówki straciłem sześć kilo. Ale już po trzech miesiącach żywienia się praną przybrałem siedem kilogramów.
Czyli nawet nie skosztuje pan tych wspaniałych oliwek?
Dziękuję, ale nie. Pewnego dnia pracowałem z wieśniakami w polu i poczęstowali mnie potrawą z batatów i manioku. Nie mogłem odmówić, bo bym ich uraził.
I?
To było przepyszne.
No właśnie. A co na to wszystko nauka?
Niektórzy lekarze zainteresowali się przypadkiem Hiry Ratama Maneka i innych, którzy nie jedzą od lat. Albo Prahlada Janiego, 80-latka, który głoduje już dekadę.
No a co się dzieje z układem pokarmowym takiego człowieka?
Niektóre jego funkcje zanikają, takie jak wchłanianie i wydalanie, a jednak układ hormonalny wciąż działa bez zarzutu.
Czy zachęca pan innych do pójścia w pańskie ślady?
Nie. Zachęcam za to do zwiększania wiedzy o sobie samym. Chciałbym jeszcze raz podkreślić: tu nie chodzi ani o przybranie na wadze, ani o schudnięcie, ani o leczenie chorób, ani o religijny post.
Czy takich jak pan poszukiwaczy samych siebie jest wielu?
Wiem o przynajmniej 500 osobach w Brazylii, które pod moim kierownictwem, bądź pod opieką moich krewnych zaczęły odżywiać się praną. Bo, to podkreślam, odżywania energią nie powinno się rozpoczynać na własną rękę. 10 proc. ochotników zrezygnuje po paru dniach, reszta wytrwa 21 dni, lecz tylko 5 proc. wytrwa w swoim zamierzeniu.
Nikt nie spróbował zdelegalizować działalności takiej jak pańska?
Evelyn, zwolenniczka nauk Jasmuheen, wystąpiła w telewizji, gdzie opowiedziała, jak odżywia się światłem. Inna kobieta chciała pójść w jej ślady i… zmarła. Jej mąż oskarżył Evelyn o namawianie do samobójstwa. Trudno przewiedzieć, jaki przebieg będzie miała ta sprawa…
Mówi się, że Evelyn jest przedstawicielką groźnej sekty.
Zastrzegam, że ja tylko należę do grupy ludzi poszukujących samorealizacji i szczęścia.
A jeśli kiedyś urodzi się panu dziecko, co mu pan powie?
Na pewno nie powiem mu, że ma przestać jeść. Zalecę mu jednak, by szukało szczęścia. Kiedy siadam przy stole z przyjaciółmi raczącymi się winem i przysmakami, cieszę się ich radością.
(M. Mikołajska)
Ludzie, którzy nie jedli
Autor: Victor M. Amela
Źródło: La Vanguardia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]