§ Flannery Sean Kirk McGarvey 01 - Finałowe odliczanie, Kuciapka123

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powieści Davida Hagberga
(Seana Flannerye’go) w Wydawnictwie Amber
Finałowe odliczanie
Pustynny ogień
Zwycięzca bierze wszystko
SEAN FLANNERY
FINAŁOWE
ODLICZANIE
Przekład
Piotr Jędrusik
AMBER
Tytuł oryginału
COUNTDOWN
Ilustracja na okładce
COLIN THOMAS
Redakcja merytoryczna
MIRELLA REMUSZKO
Redakcja techniczna
ANDRZEJ WITKOWSKI
Korekta
DOBIESŁAW KUBACKI
Copyright © 1990 by David Hagberg
For the Polish edition Copyright © 1996 by Wydawnictwo Amber Sp. z o. o.
ISBN 83-7082-984-8
Powieść tę poświęcam Lauriemu
Powieść ta jest fikcją literacką. Wszystkie postaci i wydarzenia są wytworem
wyobraźni autora, a jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistych osób i faktów
całkowicie przypadkowe.
Prolog
W POBLIŻU EN GEDI, IZRAEL
Noc czy dzień — dziewięćdziesiąt metrów pod powierzchnią pustyni nie miało to
żadnego znaczenia. Dookoła panowały grobowe ciemności. Mężczyzna, ubrany w
połowy mundur armii izraelskiej, czołgał się powoli przez kanał wentylacyjny. Za
każdym razem przesuwał się o metr, może trochę więcej. Poruszał się bardzo
ostrożnie, tak aby nie narobić hałasu, ani też nie wpaść do żadnego z pionowych
szybów, wykutych w skalistym podłożu jeszcze trzydzieści metrów głębiej.
Pocił się niemiłosiernie, mimo że strumień powietrza w tunelu był chłodny,
niemal zimny. Gdyby został złapany w takim miejscu, czekałaby go niechybna i
zapewne nieprzyjemna śmierć.
Mężczyzna, przez ostatnie osiemnaście miesięcy znany swoim przełożonym jako
Benjamin Rothstein, otarł czoło grzbietem dłoni i ruszył znowu. Piętnaście metrów
dalej, u wylotu kanału, zobaczył wreszcie słabe, pulsujące czerwone światło. Po chwili
znalazł się na tyle blisko jego źródła, aby dostrzec kwadratowy klosz lampy.
Wstrzymał oddech nasłuchując. Ale poza cichym szumem urządzeń klimatyzacyjnych
i głuchym warkotem jakiejś maszyny nie docierały do niego żadne dźwięki.
Po kilkunastu sekundach ruszył dalej, docierając do żaluzji pokrywy otworu
wentylacyjnego.
Dochodziła trzecia nad ranem. O tej porze nie powinno tu być nikogo. Mimo
wszystko znieruchomiał przy kracie na całe dziesięć minut, czekając na jakiś
podejrzany odgłos: urywek rozmowy, stukot kroków, brzęk metalu, otwarcie lub
zamknięcie drzwi. Ale nic takiego się nie wydarzyło.
Rothstein, który naprawdę nazywał się Włodzimierz Iwanowicz Cariew, a dla
przyjaciół z Akademii Marynarki im. Frunzego — Wołodia, wyciągnął z kieszeni małą
latarkę i oświetlił napis nad kratą: 1-A-7. Uśmiechnął się. Znajdował się przy głównej
komorze. Przez dziesięć szybów wentylacyjnych nieprzerwanie wpompowywano tu
świeże, chłodne powietrze, które mogło wylecieć z powrotem na zewnątrz jedynie
przez skomplikowany układ płuczek, filtrów i czujników. Cały system nazywano
negatywnym przepływem laminarnym. Przypominało to dostarczanie powietrza na
salę operacyjną tylko na odwrót: tam starano się nie wpuścić do środka żadnych
bakterii a tutaj nic nie miało prawa wydostać się na zewnątrz.
Co za ironia, pomyślał Cariew.
Otworzył mały zestaw z narzędziami i wyjął specjalnie zaprojektowany śrubokręt.
Powoli, bezszelestnie odkręcił nim osiem śrub, którymi przymocowano kratę. Spocił
się przy tym jeszcze bardziej, a serce zaczęło łomotać jak oszalałe. Z wrażenia zaschło
mu w ustach.
I znowu znieruchomiał, nasłuchując, ale nic się nie działo: żadnych odgłosów,
alarmów, tylko to pulsujące, czerwone światło...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl