Łysiak Waldemar - Lysiak Fiction, e-book

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dwa zþote grochy
Działo si
ħ
to w jednym z ostatnich ksi
ħ
stw na
Ļ
wiecie i wcale nie w tak dawnej przeszło
Ļ
ci, jak
mógłby przypuszcza
ę
kto
Ļ
, kto czyta kronik
ħ
sportow
Ģ
zamiast bajek i wiadomo
Ļ
ci ze
Ļ
wiata. Było to
ksi
ħ
stwo zasobne we wszystkie zdobycze cywilizacji i nawet w niektóre zdobycze kultury. Zamieszkiwali
w nim ludzie pogodnego ducha i trapiła ich jedna tylko bieda: nieszcz
ħĻ
cie młodego ksi
ħ
cia, który nie
mógł znale
Ņę
sobie
Ň
ony.
Młody ksi
ĢŇħ
pragn
Ģ
ł poj
Ģę
za
Ň
on
ħ
prawdziw
Ģ
ksi
ħŇ
niczk
ħ
. Je
Ņ
dził wi
ħ
c po
Ļ
wiecie i szukał
prawdziwej ksi
ħŇ
niczki, ale zawsze co
Ļ
stawało mu na przeszkodzie. Ksi
ħŇ
niczek było du
Ň
o, lecz ksi
ĢŇħ
nie miał pewno
Ļ
ci, czy s
Ģ
prawdziwymi ksi
ħŇ
niczkami. Co
Ļ
w nich zawsze było takiego,
Ň
e miał
w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci. To,
Ň
e ojcowie ich lub dziadkowie zostali wywłaszczeni przez lud, stanowiło mizern
Ģ
wymówk
ħ
na okoliczno
Ļę
, i
Ň
one same raz po raz wywłaszczały si
ħ
z najwi
ħ
kszego skarbu prawdziwej
ksi
ħŇ
niczki. Ksi
ĢŇħ
wracał do domu z pustymi r
ħ
kami i był bardzo zmartwiony, bo tak bardzo chciał mie
ę
za
Ň
on
ħ
prawdziw
Ģ
ksi
ħŇ
niczk
ħ
i złama
ę
w mał
Ň
e
ı
stwie doskwieraj
Ģ
cy mu cier
ı
samotno
Ļ
ci.
Z nadej
Ļ
ciem wiosny ojciec młodego ksi
ħ
cia zwołał wielk
Ģ
narad
ħ
familijn
Ģ
. Zaprosił wszystkie
post
ħ
powe siły narodu, bliskie i dalekie ciotki, stryjów, wujów i kuzynów po mieczu i po k
Ģ
dzieli, ugo
Ļ
cił
ich i poprosił, by wymy
Ļ
lili, jak znale
Ņę
prawdziw
Ģ
ksi
ħŇ
niczk
ħ
dla nast
ħ
pcy tronu. Wszyscy oni okazali
apetyt przystojny ich urodzeniu, ale
Ň
adnemu nie udało si
ħ
a
Ň
tak nasyci
ę
swego rozumu, by mogła si
ħ
ze
ı
wyklu
ę
zbawienna rada. Jedna tylko z ciotek zacz
ħ
ła wspomina
ę
ze łz
Ģ
w oku, jak j
Ģ
papa osadził na
szczycie szklanej góry i jak potem spadali na ziemi
ħ
rycerze-zalotnicy, ale pomysł ten uznano za
niestosowny dla dam, którym mogły, by przynie
Ļę
uszczerbek nie tylko
Ļ
liskie stoki, lecz i nazbyt
szpiczasty wierzchołek szklanej góry, a jeden ze zło
Ļ
liwych kuzynów pozwolił sobie nawet przypomnie
ę
staruszce,
Ň
e jest ona star
Ģ
pann
Ģ
i
Ň
e dzi
ħ
ki wspomnianej metodzie wyboru zi
ħ
cia jej ojciec
zdziesi
Ģ
tkował sw
Ģ
armi
ħ
, za co przyszło mu rychło zapłaci
ę
bezradno
Ļ
ci
Ģ
wobec poddanych,
a w nast
ħ
pstwie utrat
Ģ
władzy,
Ň
ycia oraz tak zwanego honoru córki.
Niewiele lepszy był pomysł drugiej ciotki, która reklamowała zakl
ħ
te moczary w lesie nale
ŇĢ
cym do
złego czarnoksi
ħŇ
nika zamieniaj
Ģ
cego prawdziwe ksi
ħŇ
niczki w
Ň
aby, które nale
Ň
ało pocałowa
ę
, by
z powrotem przemieniły si
ħ
w ksi
ħŇ
niczki. Przypomniano sobie pradziada, który w
ħ
druj
Ģ
c po magicznym
bagnie wycałował kilka tysi
ħ
cy
Ň
ab i zmarł na tajemnicz
Ģ
chorob
ħ
nie zd
ĢŇ
ywszy znale
Ņę
zakl
ħ
tej
ksi
ħŇ
niczki, oraz stryjca, który spotkał gotow
Ģ
ksi
ħŇ
niczk
ħ
, ale gdy j
Ģ
pocałował, ta zamieniła si
ħ
w
Ň
ab
ħ
.
Propozycj
ħ
drugiej ciotki odrzucono w tajnym głosowaniu przez podniesienie r
Ģ
k.
Bezowocno
Ļę
narady familijnej sprawiła,
Ň
e ksi
ĢŇħ
pan zwołał w trybie bardzo pilnym i tajnym
1.
nadzwyczajne posiedzenie rz
Ģ
du, na które przybyli wszyscy ministrowie, wiceministrowie i ich doradcy,
a tak
Ň
e dwaj kardynałowie, szef armii i nadworny błazen.
Kiedy ju
Ň
dygnitarze owi zebrali si
ħ
w wielkiej sali pałacu, ksi
ĢŇħ
pan oznajmił, i
Ň
jest rzecz
Ģ
niedopuszczaln
Ģ
i nad wyraz haniebn
Ģ
, by tak pi
ħ
kny ksi
ĢŇħ
, jak jego syn, musiał beznadziejnie kisn
Ģę
w sosie masturbicznej melancholii tylko dlatego,
Ň
e nikt nie jest w stanie znale
Ņę
mu prawdziwej
ksi
ħŇ
niczki! Usadowiony pod stołem błazen mrukn
Ģ
ł, i
Ň
uroda nie jest jeszcze najwi
ħ
ksz
Ģ
wad
Ģ
m
ħŇ
czyzny, albowiem istnieje tak
Ň
e głupota, ale dosłyszał go tylko najbli
Ň
ej siedz
Ģ
cy minister do spraw
rozwoju kultury fizycznej i wymierzył mu w brzuch t
ħ
giego kopa, który wył
Ģ
czył nadwornego trefnisia
z obrad do samego ich ko
ı
ca.
Zebrani przy okr
Ģ
głym stole m
ħŇ
owie długo i zawzi
ħ
cie głowili si
ħ
nad skuteczn
Ģ
rad
Ģ
. Milczenie
brzemienne ich m
Ģ
dro
Ļ
ci
Ģ
zawisło nad mahoniowym blatem niczym aksamitny baldachim nad pustym
ło
Ň
em nast
ħ
pcy tronu i sprawiło,
Ň
e po raz pierwszy od wielu lat posiedzenie toczyło si
ħ
w atmosferze
jednomy
Ļ
lno
Ļ
ci i wzajemnego zrozumienia. Nareszcie ksi
ĢŇħ
pan spytał ministra do spraw informacji,
dezinformacji i podsłuchu, czy nie mo
Ň
na by znale
Ņę
jakiej
Ļ
prawdziwej ksi
ħŇ
niczki w kartotekach
ministerstwa. Minister odparł, i
Ň
wszystkie wykazy przejrzano trzykrotnie i
Ň
e nie udało si
ħ
wyszuka
ę
w nich nikogo odpowiedniego, a tylko córk
ħ
ksi
ħ
cia N, która od kilku lat nie opuszcza kurortów
w nadziei,
Ň
e opuszcz
Ģ
j
Ģ
skutki nadmiernej pobła
Ň
liwo
Ļ
ci dla stajennego.
Minister do spraw heraldyki i genealogii potwierdził ustalenia kolegi o
Ļ
wiadczaj
Ģ
c,
Ň
e wła
Ļ
ciwie do
Ň
adnej z ksi
ħŇ
niczek na
Ļ
wiecie nie mo
Ň
na mie
ę
zaufania, gdy
Ň
od dawna wielkie rody lekkomy
Ļ
lnie
mieszały sw
Ģ

ħ
kitn
Ģ
krew z pospolit
Ģ
czerwon
Ģ
, tak i
Ň
obecnie dominuje w ich
Ň
yłach brunatny
konglomerat, genetycznie bezwarto
Ļ
ciowy i wobec matrymonialnych wymaga
ı
delfina całkowicie
nieprzydatny. Dodał tak
Ň
e, i
Ň
, w zwi
Ģ
zku z zanikiem tradycyjnych norm moralnych w społecze
ı
stwie nie
mo
Ň
na pokłada
ę
wiary w osobistych deklaracjach ksi
ħŇ
niczek, te bowiem ł
ŇĢ
skuszone wizj
Ģ
ostatniego
wolnego tronu.
Znowu zapadło milczenie, coraz bardziej złowró
Ň
bne. Przerwał je wiceminister do spraw
przesłucha
ı
, zezna
ı
i przyzna
ı
w ministerstwie policji, co wlało w
Ň
yły obecnych strumie
ı
o
Ň
ywczej
nadziei, człowiek ten bowiem od lat stanowił główn
Ģ
podpor
ħ
ksi
ħ
cia pana i tylko dzi
ħ
ki jego
niewyczerpanej pomysłowo
Ļ
ci kraj
Ň
eglował niezmiennie na fali ogólnonarodowego zadowolenia.
Dostojnik ów, którego wielkim niespełnionym marzeniem
Ň
ycia było schwytanie i poddanie
przesłuchaniu ósmego stopnia pojawiaj
Ģ
cego si
ħ
od czasu do czasu w ksi
ħ
stwie d
Ň
entelmena-
włamywacza Arsene'a Lupin, wstał i szepn
Ģ
ł gł
ħ
bokim, aczkolwiek nieco zachrypni
ħ
tym szeptem:
— Dajcie mi te dziewczyny, a ja ju
Ň
wam powiem, która jest prawdziw
Ģ
ksi
ħŇ
niczk
Ģ
!
Po czym znowu usiadł. Zwi
ħ
zło
Ļę
jego wypowiedzi zachwyciła wszystkich, ale jej zawarto
Ļę
tre
Ļ
ciowa wywołała dezaprobat
ħ
ksi
ĢŇĢ
t ko
Ļ
cioła, przedstawiciela Komitetu Zwalczania Tortur oraz szefa
Towarzystwa Przyjaciół Kobiet, tote
Ň
mimo gwałtownej repliki ministra do spraw równouprawnienia,
który dowodził,
Ň
e nieogl
Ģ
danie si
ħ
na płe
ę
i poddawanie pa
ı
przesłuchaniom ka
Ň
dego stopnia b
ħ
dzie
kamieniem milowym na drodze do pełnej emancypacji kobiet, propozycj
ħ
wiceministra wykre
Ļ
lono
z protokółu.
ņ
aden inny pomysł nie narodził si
ħ
ju
Ň
do ko
ı
ca obrad, co tak zas
ħ
piło ksi
ħ
cia pana, i
Ň
od
r
ħ
ki podniósł ceny i podatki w całym kraju.
Ale jak to w bajce bywa, szcz
ħĻ
liwy traf zaj
Ģ
ł wreszcie nale
Ň
ne mu miejsce w tej historii. Błazen
królewski, kuruj
Ģ
c si
ħ
w szpitalu z ofiarowanego mu butem szturcha
ı
ca, poczuł,
Ň
e co
Ļ
go uwiera
w grzbiet. Gdy wyj
Ģ
ł spod prze
Ļ
cieradła zapink
ħ
biustonosza, któr
Ģ
zgubiła w jego łó
Ň
ku uprzejma
piel
ħ
gniarka (kiedy przyszła noc
Ģ
sprawdzi
ę
mu termometr) — doznał ol
Ļ
nienia. Wykurowawszy si
ħ
pobiegł do ksi
ħŇ
nej pani, ta za
Ļ
w zachwycie swoim nagrodziła go stanowiskiem ministra od komentarzy
i potwarzy, po czym pobiegła do mał
Ň
onka z pro
Ļ
b
Ģ
, by jeszcze raz zwoła} narad
ħ
familijn
Ģ
. Ksi
ĢŇħ
pan
wyraził zgod
ħ
pod warunkiem,
Ň
e b
ħ
dzie to biesiada absolutnie postna, zd
ĢŇ
ył bowiem utraci
ę
wiar
ħ
w ”rój paso
Ň
ytów”, którym to mianem ochrzcił sw
Ģ
bli
Ň
sz
Ģ
i dalsz
Ģ
rodzin
ħ
po pierwszym zebraniu.
Kiedy ju
Ň
wszyscy zaproszeni usiedli wokół pustego stołu, po trzykro
ę
w duchu przeklinaj
Ģ
c
sk
Ģ
pstwo gospodarza, krokiem pełnym bezbrze
Ň
nego dostoje
ı
stwa weszła na sal
ħ
ksi
ħŇ
na pani, a za ni
Ģ
dreptał pa
Ņ
zgi
ħ
ty pod ci
ħŇ
arem oprawnego w skór
ħ
woluminu, na którego grzbiecie ja
Ļ
niały wielkie złote
litery: Jan Christian Andersen. Po
Ļ
ród kamiennej ciszy, która zaległa komnat
ħ
, ksi
ħŇ
na pani zacz
ħ
ła
czyta
ę
:
„Był raz pewien ksi
ĢŇħ
, który chciał si
ħ
o
Ň
eni
ę
z ksi
ħŇ
niczk
Ģ
, ale z prawdziw
Ģ
ksi
ħŇ
niczk
Ģ
. Je
Ņ
dził
wi
ħ
c po całym
Ļ
wiecie i poszukiwał, ale zawsze co
Ļ
stawało mu na przeszkodzie. Ksi
ħŇ
niczek było du
Ň
o,
lecz ksi
ĢŇħ
nigdy nie był pewien, czy s
Ģ
prawdziwymi ksi
ħŇ
niczkami. Co
Ļ
w nich zawsze było takiego,
Ň
e
miał w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci. Wrócił wi
ħ
c do domu i był bardzo zmartwiony, bo tak bardzo chciał mie
ę
za
Ň
on
ħ
prawdziw
Ģ
ksi
ħŇ
niczk
ħ
.
Pewnego wieczoru rozp
ħ
tała si
ħ
burza; błyskało si
ħ
i grzmiało, deszcz lał jak z cebra; było strasznie.
Nagle zapukał kto
Ļ
do bramy i stary król poszedł otworzy
ę
. Przed bram
Ģ
stała ksi
ħŇ
niczka. Ale jak
wygl
Ģ
dała! Co uczyniły z niej deszcz i wiatr! Woda spływała z jej włosów, i sukien, wlewała si
ħ
do
czubków jej trzewiczków, a wypływała nad obcasami; mimo to dziewczynka mówiła,
Ň
e jest prawdziw
Ģ
ksi
ħŇ
niczk
Ģ
.
Zaraz si
ħ
o tym przekonamy, pomy
Ļ
lała stara królowa, ale nic nie powiedziała, poszła do sypialni,
zdj
ħ
ła cał
Ģ
po
Ļ
ciel z łó
Ň
ka, poło
Ň
yła na deskach ziarnko grochu, na to uło
Ň
yła jeden na drugim
dwadzie
Ļ
cia materaców, a na nich jeszcze dwadzie
Ļ
cia puchowych pierzyn. Na tym posłaniu miała
nocowa
ę
ksi
ħŇ
niczka.
Rano królowa zapytała j
Ģ
, jak spała.
— O, bardzo
Ņ
le — odpowiedziała ksi
ħŇ
niczka — przez cał
Ģ
noc oka nie mogłam zmru
Ň
y
ę
! Le
Ň
ałam
na czym
Ļ
twardym, całe ciało mam posiniaczone. To straszne!
Wtedy przekonali si
ħ
,
Ň
e to była prawdziwa ksi
ħŇ
niczka, skoro poczuła ziarnko grochu przez
dwadzie
Ļ
cia materaców i dwadzie
Ļ
cia puchowych pierzyn. Taka delikatna mogła by
ę
tylko prawdziwa
ksi
ħŇ
niczka! Ksi
ĢŇħ
poj
Ģ
ł j
Ģ
za
Ň
on
ħ
bo teraz był ju
Ň
pewien,
Ň
e to była prawdziwa ksi
ħŇ
niczka, a ziarnko
grochu oddano do Muzeum Osobliwo
Ļ
ci, gdzie jeszcze teraz mo
Ň
na je ogl
Ģ
da
ę
, chyba
Ň
e kto
Ļ
je zabrał.
Zapewniam was,
Ň
e wszystko to działo si
ħ
naprawd
ħ

1
.
Kiedy ksi
ħŇ
na pani sko
ı
czyła czyta
ę
, wokoło stołu wybuchł szalony entuzjazm. Ksi
ĢŇħ
pan pierwszy
klasn
Ģ
ł w dłonie z uciechy, co słu
Ň
ba pałacowa zrozumiała opacznie jako sygnał i pocz
ħ
ła biega
ę
mi
ħ
dzy
kuchni
Ģ
a stołem, napełniaj
Ģ
c go potrawami. Nie mo
Ň
emy tedy by
ę
pewni, czytelniku, jakie było
prawdziwe
Ņ
ródło owej eksplozji ogólnofamilijnego ukontentowania. Faktem jest, i
Ň
pomysł przyj
ħ
to bez
dyskusji. I nie ma co podrwiwa
ę
sobie w tym miejscu dowodzeniem, i
Ň
g
ħ
ba wypełniona po brzegi
jadłem mniej do rezonowania skora ni
Ņ
li pusta, bo ta mało odkrywcza prawda nie tylko bajek jest
udziałem, co łacno ka
Ň
dy spostrzec mo
Ň
e, je
Ļ
li w lustro
Ň
ywota swego gł
ħ
boko wzrok zapu
Ļ
ci. Ka
Ň
dy ze
stołowników znał doskonale star
Ģ
ba
Ļı
o ksi
ħŇ
niczce na grochu i teraz ka
Ň
dy z nich nadziwi
ę
si
ħ
nie
mógł,
Ň
e sam wcze
Ļ
niej na to gotowe rozwi
Ģ
zanie nie wpadł i wdzi
ħ
czno
Ļ
ci ksi
ħ
cia pana tak małym
trudem nie pozyskał.
Przypadkiem zaiste przedziwnym groch, o którym była mowa, pojawił si
ħ
na stole w sałatce
warzywnej, co skłoniło jednego ze stryjów do zwrócenia wszystkim uwagi na jego nietrwał
Ģ
konsystencj
ħ
.
— Owszem, groch niegotowany, lecz zasuszony starannie, twardym jest nad wyraz, ale pami
ħ
ta
ę
trzeba — powiedział stryj —
Ň
e odrobina wilgoci w komnacie sprawi
ę
mo
Ň
e, i
Ň
uło
Ň
ony pod stosem
materaców i pierzyn twardo
Ļę
swoj
Ģ
postrada. Mo
Ň
e si
ħ
te
Ň
przytrafi
ę
szczur, który ziarno wykradnie,
albo i robactwo niecne, do grochu bardzo ochotne i mog
Ģ
ce go silnie nadwer
ħŇ
y
ę
.
Spojrzeli wszyscy na matk
ħ
delfina, lecz ona gotow
Ģ
ju
Ň
odpowied
Ņ
chowała w zanadrzu. A to
mianowicie,
Ň
e si
ħ
ziarno ze złota wykona i
Ň
e takie ziarno bardziej przystojnym b
ħ
dzie narz
ħ
dziem
matrymonialnej selekcji ni
Ņ
li ordynarny chłopski groch ze stodół. Ali
Ļ
ci stryj-malkontent nie tak łatwo
oddał pole, zwłaszcza,
Ň
e zd
ĢŇ
ył ju
Ň
poje
Ļę
do przesytu, przez co mu na hardo
Ļ
ci znacznie przybyło.
— Na nic si
ħ
to wszystko zda — rzekł — bo przecie
Ň
ba
Ļı
o ksi
ħŇ
niczce na grochu zna ka
Ň
de
chłopskie pachol
ħ
. Nie trudno przewidzie
ę
— perorował dalej —
Ň
e ka
Ň
da poddana grochowej próbie
kandydatka rankiem wrzasku narobi i na obolało
Ļę
swoj
Ģ
skar
Ň
y
ę
si
ħ
b
ħ
dzie!
M
Ģ
dre nad wszelki wyraz były to słowa i zastrze
Ň
enie okrutnie mocne, ale za słabe na przyrodzony
spryt ksi
ħŇ
nej pani.
— Trzy złote grochy poło
Ň
ymy na dnie ło
Ň
a — odrzekła — i tylko ta, która wszystkie trzy wyczuje,
dowiedzie,
Ň
e jest prawdziw
Ģ
ksi
ħŇ
niczk
Ģ
!
Rankiem nast
ħ
pnego dnia wyruszyli heroldowie ku najodleglejszym zak
Ģ
tkom kraju, a go
ı
cy
pełnomocni do wszystkich s
Ģ
siednich ziem i jeszcze dalej le
ŇĢ
cych, obwieszczaj
Ģ
c zaproszenie dla
młodych ksi
ħŇ
niczek do stolicy ksi
ħ
stwa na przedmał
Ň
e
ı
sk
Ģ
prób
ħ
krwi.
Pierwsze zjawiło si
ħ
w pałacu nadobne dziewcz
ħ
z samej stolicy o
Ļ
wiadczaj
Ģ
c,
Ň
e jest pełnej krwi
ksi
ħŇ
niczk
Ģ
wygnan
Ģ
w dzieci
ı
stwie przez okrutnego rodzica, którego imienia zapomniała z wielkiej
1
Przekład Stefanii Beylin
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl