Åšmieszka, FUN, Opowiadania

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Åšmieszka.



Dawno, dawno temu, w czasach gdy nieletnie dziewczynki w czerwonych kapturkach sprzedawały zapałki na ulicach, żyła sobie mała dziewczynka o imieniu Śmieszka.

Podobnie jak większości jej rówieśnic, życie Śmieszki nie było usłane różami.

Urodziła się w biednej rodzinie rybackiej, ojciec Chińczyk, matka - rodowita Aborygenka. Sama zaś Śmieszka była biała, co doprowadzało tatkę dziewczynki (znanego skądinąd ze swych rasistowskich zapędów) do szewskiej pasji.

W ich niewielkiej, lecz przytulnej lepiance zamieszkiwało jeszcze pięcioro rodzeństwa. Sielanka taka trwałaby wiecznie, gdyby nagle nie wyschło jezioro. Konsekwencje tego zdarzenia były wręcz tragiczne. Ojciec postanowił, że dzieci zaczną pracować. A ponieważ w ówczesnych czasach business zapałczany rozkwitał, wkrótce Śmieszka znalazła się na ulicy z dużą partią towaru.

Było to bardzo trudne zajęcie duża konkurencja i niesprzyjające warunki atmosferyczne. Gdy padał deszcz siarka namakała, natomiast gdy świeciło słońce występowała groźba samozapłonu, co było niezgodne z przepisami BHP i P. Poż...

Mimo obiecujących początków koniec jej sukcesów zawodowych zbliżał się nieuchronnie. Już nawet praca po godzinach nie przynosiła zysków, a z nieba ciągle sypał śnieg i coraz mocniej szczypał mróz. Wracając do domu, zmarznięta i zmęczona, nieopatrznie oparła się o największą i najjaśniejszą latarnię w miasteczku. Nawet nie przypuszczała jak to zmieni jej dotychczasowe życie.

Pech bowiem chciał, że przechodził tamtędy... Miś Yogi. Ogarnęło go wielkie podniecenie i jednym ruchem łapy przyciągnął Śmieszkę do swego rozgrzanego i kosmatego futra. (...)

Wróciła do domu nad rankiem szczęśliwa i lekko rozkojarzona. Groźne spojrzenie ojca momentalnie sprowadziło ją na ziemię i w tej samej chwili uświadomiła sobie, że nie ma ani pieniędzy, ani sprzedanych zapałek. W porywie szału stary rybak wyrzucił Śmieszke na bruk.

I cóż miała zrobić biedna sierotka w czerwonym kapturku? Bez dachu nad głową, bez pieniędzy i z resztkami niedźwiedziego futra na ciele snuła się dniami i nocami po ulicach. Powoli zauważyła, że przechodzący mężczyźni przyglądają się jej bardziej niż innym kobietom. I wtedy wpadła na genialny, a zarazem prosty pomysł, jak połączyć przyjemne z pożytecznym.

Jej następnym, a raczej następnymi, klientami, było stadko rozwydrzonych siedmiu krasnoludków. Te małe, obleśne stworzonka sprawiły, że Śmieszka polubiła sex grupowy. Jej sława bardzo szybko rozeszła się po okolicy.

Nie minął tydzień jak jej ofiarą padła parszywa dwunastka. Bogatsza w doświadczenia i spragniona nowych wrażeń uwiodła Alibabę i jego czterdziestu rozbójników.

Jej upodobania do cyfr nie miały końca. Przez sypialnie Śmieszki przewinęło się wielu, nie wspominając o siedmiu wspaniałych, dywizjonie 303 czy chociażby czterech pancernych i...

Sytuacja finansowa Śmieszki uległa znacznej poprawie. Kupiła dom w dzielnicy willowej obok jaskini Rumcajsa, domku krokodyla Genia i chatki Puchatka. Stać ją było także na wsparcie finansowe dla rodziny. Ojcu wybudowała sztuczne jezioro pełne złotych rybek. Po pewnym czasie jednak okoliczni mieszkańcy mieli dość spełnianych życzeń i coraz częściej ryby trafiały na patelnie. Ojciec zaś z tego nieszczęścia popełnił samobójstwo połykając sztangę.

Matka dostała nowy komplet garnków Zeptera, do których i tak nie miała co włożyć po śmierci męża. Siostry musiały się zadowolić prawie nową paczką pochłaniających wiadra wody i zawsze suchych, super nowoczesnych, samonośnych z turbo doładowaniem podpasek bez cukru.

Z czasem popularność Śmieszki stała się problemem. Choć u męskiej części społeczeństwa była uosobieniem piękna, to dla kobiet stanowiła zagrożenie. Nienawiść do Śmieszki narastała aż w końcu w miasteczku powstał FILAR (Feministyczny i Ludowy AntyŚmieszkowy Ruch). Organizacja ta zrzeszała większość kobiet i kilku pedałów. Jedynym celem była eksterminacja Śmieszki; jej pojmaniem zajął się lord Vader. Nie mógł jednak przewidzieć, że w miasteczku zabraknie zapasowych baterii R-20 i jego świetlny miecz odmówi mu posłuszeństwa. Załamany swym niepowodzeniem zasilił szeregi "Niewidzialnej ręki".

Na wieść o tym większość kobiet i kilku pedałów z organizacji FILAR, podjęło strajk głodowy, który zdziesiątkował szeregi tej organizacji. Dowiedziawszy się o zaistniałej sytuacji Śmieszka postanowiła dokonać samospalenia na miejskim ryneczku. Przez następny tydzień zwoziła tony zapałek z okolicy, aż usypała sobie piękny, nowoczesny stosik użytkowy.

Krytycznego dnia Śmieszka otulona w futerko misia Yogi pocwałowała radosnym krokiem na miejsce kaźni. Honorowym gościem imprezy i głównym podpalaczem był Smok Wawelski. Tłum coraz głośniej skandował: "Jedną zapałką, jedną zapałką". Gdy stos zapłonął języki ognia zaczęły oplatać wątłe ciało Śmieszki. Wtem spośród zebranych gapiów wybiegł narrator tej bajki krzycząc:
"Tik-tak walczy! ", po czym rzucił się w płomienie i tam skonał.

Ps. Z czasem dotarła do nas (ze środków masowego przekazu) wiadomość, że Śmieszka nie była dziewczynką za zapałki, lecz dobrze nam znaną Królewną Śnieżką.

Wszystkie bajki znane lub nie, posiadają swój morał. Ta bajka nie jest zwykła, gdyż posiada ich kilka:
- Przeciętnie w każdym pudełku znajduje się 48 zapałek.
- Nie stawiaj roweru pod knajpÄ….
- Zła to rada, gdy zapałka podpowiada.
- Widziały gały, co brały.
- Kto zapałką wojuje, ten od zapałki ginie.

 

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katek.htw.pl