ŚWIĘTY PAWEŁ PLATONIZM I STOICYZM, OLDIES - MP3
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
APPENDICES SEU EXCURSUS
I
Sw. PAWEŁ A PLATONIZM
W I wieku po Chr. platonizm mógł oddziaływać na ludzi objętych cywilizacją helleńską dwiema drogami: poprzez Akademię, czyli założoną przez Platona szkołę filozoficzną, i poprzez same pisma wielkiego myśliciela.
Akademia, jak wiemy, nie była już wówczas zupełnie tym samym, czym była za życia mistrza. Od czasów, gdy w pierwszej połowie IV wieku przed Chr. została założona w ateńskim gaju Akademosa, ulegała w ciągu stuleci ewolucji. Gdy Platon umarł w roku 347 i pochowano go w cieniu drzew, kierownictwo szkoły objął Speuzyppos (347—339). Po nim nastąpili Kseno- krates (339—314), Polemon (314—270) i Krates. Okres ich rządów określa się mianem Starej Akademii. Pragnęli oni jak najkonsekwentniej przechować naukę swojego mistrza, dla którego żywili wielki kult. Co roku przecież obchodzili rocznicę urodzin twórcy szkoły, «dzień, w którym bogowie dali ludziom Platona®. Interpretowali doktrynę platońską dosyć wiernie, z tym jednak, że kładli szczególny nacisk na zagadnienia etyczne, mniejszą nieco przywiązując wagę do platońskiej metafizyki i doktryny idei. Po nich przyszedł Arkezylaos (315—240), który dokonał zasadniczego zwrotu w dziejach Akademii. Wprowadził on — w pierwszej połowie III wieku — do gaju Akademosa zupełnie odmienną od platońskiej tradycję filozoficzną — sceptycyzm wywodzący się od Pyrrona (ok. 365—275). Tendencję tę jeszcze bardziej wyjaskrawił Karneades w II wieku przed Chr. (214—129). Ową «sceptyczną» Akademię, która poza nazwą niewiele miała wspólnego z dawną szkołą Platona, nazywamy Akademią Średnią. Nie pozostała ona jednak ostateczną formą platońskiego dziedzictwa.
W I wieku przed Chr. pojawił się w Atenach Antiochos z Askalonu (t 68). Gdy stawał ze czcią na progu Akademii, był on już wybitnym intelektualistą. Dużą część swego dotychczasowego życia spędził w hellenistycznej Aleksandrii. Pasjonował się platonizmem i uważał, nie bez racji, że ateńska szkoła wypaczyła naukę autora Fedona. Akademia Karneadesa główne swoje siły poświęcała walce z filozofią stoicką, która zdaniem zwolenników sceptycyzmu była zbyt dogmatyczna, zbyt wiele wypowiadała twierdzeń o świecie i o ludzkim życiu. Antiochos z Askalonu miał gusty zupełnie odmienne od Karneadesa. Nie żywił niechęci do stoicyzmu, sceptycyzm natomiast,'ze swoją hl- perostrożnością intelektualną, wydawał mu się systemem jałowym. Aska-
loński filozof pragnął połączyć autentyczną, dawną tradycję platońską ze zdobyczami innych wielkich filozofii, przede wszystkim stoicyzmu i arystote- lizmu. Przyjmował platońską naukę o odrębności Boga od świata i ducha od materii, ale nie uważał, tak jak platonicy Starej Akademii, że świat i materia nie są godne badania. Imponowała mu owa ciekawość naukowa, którą do stoicyzmu wprowadził Posydoniusz, zapatrzony w tajniki otaczającego ludzi wszechświata. Żywił też szacunek dla psychologii rozwijanej przez Arystotelesa i jego kontynuatorów, których prelekcji słuchał w aleksandryjskim Muzeum.
Z takimi koncepcjami przybył do Aten i wstąpił do szkoły, założonej niegdyś przez mistrza, którego czcił ponad wszystkich. Niebawem swoją przewagą intelektualną zdobył w Akademii pierwszeństwo i po śmierci Filona z Laryssy, aktualnego naczelnika szkoły, otrzymał jej kierownictwo. Teraz mógł zacząć realizować swój program. Od niego liczy się epoka Nowej Akademii, tzw. Akademii eklektycznej, łączącej z platonizmem pewne elementy stoicyzmu i arystotelizmu. Warto pamiętać, że platonicy znajdujący się wśród filozofów, którzy na Areopagu ateńskim słuchali mowy św. Pawła, reprezentowali tę właśnie eklektyczną Akademię1.
Eklektyczny platonizm był jednak właściwością nie tylko Aten. Antiochos, zanim przybył do miasta Pallady, głosił swoje koncepcje w Aleksandrii i zostawił tam uczniów. Wiemy, że pod koniec I wieku przed Chr. reprezentantem takiego właśnie ^unowocześnionego* platonizmu był filozof Eudoksos nauczający w Aleksandrii. Miasto Ptolemeuszów zaś promieniowało1 wówczas szeroko na cały świat śródziemnomorski — znacznie szerzej nawet niż Ateny.
Bylibyśmy jednak w błędzie, gdybyśmy sądzili, że wpływ Platona mógł się rozszerzać w ówczesnym świecie śródziemnomorskim tylko za pośrednictwem wielkich szkół filozoficznych i poprzez wykłady sławnych i twórczych interpretatorów. Wręcz przeciwnie. Platonizm mógłby istnieć i oddziaływać, nawet gdyby go nie kultywowała żadna wspólnota filozoficzna, mógłby oddziaływać poprzez pisma samego Platona. Pod tym względem doktryna ateńskiego myśliciela znajduje się w zupełnie wyjątkowej sytuacji, stworzonej przez geniusz literacki autora Uczty, Fajdrosa i Fedona. Żadna spośród wielkich filozofii starożytnej Grecji nie została sformułowana w tekstach tak pięknych pod względem artystycznym i tak komunikatywnych dla czytelnika jak platońskie dialogi Epikur, którego niedbałość stylistyczna była w Grecji niemal przysłowiowa, Arystoteles, którego traktaty są właściwie tylko notatkami do wykładów, stoicy wreszcie, którzy programowo lekceważyli urok słowa (dopóki tego uroku nie wprowadzili do ich doktryny niektórzy Rzymianie), wszyscy oni nie mogli nawet z daleka współzawodniczyć z porywającymi tekstami platonizmu.
Platon był czytany nie tylko jako filozof, ale również jako eseista, jako mistrz języka greckiego. Wertowali go zwykli czytelnicy, kochający literaturę, ci, którzy dziś sięgaliby po Camusa czy Chestertona. Co jeszcze ważniejsze — czytano go w szkołach. W Grecji hellenistycznej, która rozszerzyła się na wiele obszarów orientalnych, istniał kanon klasycznej literatury greckiej, mającej przypominać helleńskim emigrantom o ich wielkiej przeszłości, a jednocześnie wprowadzać nowe ludy do greckiego dziedzictwa. Skład tego
i Por. B. L. Landsberg, Wesen und Bedeutung der platonischem Akademie, Bonn 1923; O. I m m i s c h e, Academia, Freiburg i. Br. 1924.
kanonu możemy odczytać z częstotliwości pojawiania się tekstów poszczególnych autorów na zwojach papirusu, które współcześni uczeni wydobywają z ziemi, głównie z piasków egipskich. Na czele tego kanonu szedł oczywiście Homer. Na jego epopejach dzieci uczyły się czytać, a Sienkiewicz trafnie odtwarza obyczaj antyczny, gdy każe Ligii powitać' Petroniusza cytatem z Odysei. Ale Homer był dla ówczesnych kulturalnych Greków autorem jednocześnie zachwycającym i kłopotliwym. Jego archaiczna mitologia, jego dziwne wyobrażenia o bóstwach gorszyły nieraz ludzi, którzy mieli już za sobą wiele wieków rozwoju intelektualnego. Oprócz autora Iliady znajdowali się w kanonie inni poeci, przede wszystkim tragicy, ale oni znowu sprawiali trudność swoim językiem, pełnym nie tylko archaizmów, lecz również skomplikowanych metafor, zawiłych figur poetyckich, patetycznych, nazbyt patetycznych apostrof. Była oczywiście też proza. Gorliwie czytano sławnych historyków i retorów. Ich dzieła mówiły o wielkości stuleci minionych. Ale czy dawały wskazówki, jak żyć w epoce współczesnej? Czy zawierały jakieś myśli, które mogłyby być atrakcyjne dla ludów orientalnych, z którymi Grecy się stykali? Nie, takich myśli tam nie było.
Istniał jednak pisarz grecki, który poziomem artystycznym, siłą wyobraźni dorównywał Homerowi, a jednocześnie nie odstręczał od siebie Greków archaicznymi wyobrażeniami, pisarz, który przemawiał językiem zupełnie zrozumiałym, a jednocześnie formułował myśli porywające, odkrywcze, wyrażał uczucia, trwogi i nadzieje, wzruszające zarówno Greków, jak i Egipcjan czy Syryjczyków. Tym pisarzem był Platon.
Nie dziwmy się więc, że teksty platońskie należą do tego zespołu dzieł literackich, które najczęściej przemawiają do nas z egipskich papirusów. Jak wykazały dokładne obliczenia2, Platon w owej klasyfikacji znajduje się wśród sześciu autorów, którzy następują zaraz po Homerze. Innym, jeszcze ważniejszym dowodem popularności jego pism w epoce hellenistycznej jest fakt, że wszystkie pisma, jakie w starożytności opatrzone były jego imieniem, przechowały się do naszych czasów. Prawie wszystkich innych greckich autorów czytamy tylko w wyborach albo nawet w strzępach. Z twórczości Ajschylosa i Sofoklesa, ogromnie obfitej, przetrwało tylko po siedem tragedii, które hellenistyczni gramatycy uwzględniali w swoich szkolnych programach. Dzieła Platona zaś zajmują w naszych klasycznych bibliotekach niemal całą półkę.
O tej popularności wielkiego ateńskiego myśliciela i o jego — chciałoby się powiedzieć — niezależności od oficjalnych szkół, od wykładowców i profesorów trzeba koniecznie pamiętać przy rozważaniu stosunku św. Pawła do platonizmu. Tropiąc ewentualne związki pomiędzy myślą platońską a myślą Apostoła wcale nie musimy zakładać, że Paweł bezpośrednio zetknął się z oficjalnymi interpretatorami współczesnego platonizmu. Wystarczyłoby, gdyby znał jakieś teksty samego Platona albo stykał się ze środowiskiem, które teksty te pilnie czytywało. Czy taka koneksja jest prawdopodobna? Zdaje się, że jest więcej niż prawdopodobna.
Cofnijmy się do najmłodszych lat późniejszego Apostoła. Wiemy, że pierwsze, młodzieńcze wrażenia chłonął on w mieście Tarsus, gdzie się urodził.
2 Por. R. A. P a c k, The Greek and Latin literary texts from Grtco~Romai% Egypt, Ann Arbor 1952.
Było to wówczas, jeśli mamy wierzyć obliczeniom W. M. Ramsaya, miasto półmilionowe, tętniące bujnym życiem przemysłowym i handlowym3. Leżąc na południowym wybrzeżu Azji Mniejszej, naprzeciw Cypru, stanowiło ono jedno z głównych centrów hellenistycznego świata. Na wielu monetach tego najważniejszego z miast Cylicji odczytujemy dumny napis: „Tars, metropolia — najprzedniejsza, najpiękniejsza, najlepsza”. W mieście tym żywioł helleński splatał się z wieloma elementami orientalnymi. Gdy w roku 65— 64 przed Chr. Cylicja stała się prowincją rzymską, urzędnicy imperium rozpoczęli planową politykę popierania żywiołu greckiego. Antoniusz, przebywając w Tarsie w roku 42, nadał miastu przywileje ciuitatis liberae, dotyczące rządzenia się własnym prawem i swobodnego obrotu handlowego.
Wszystkie te czynniki — położenie miasta przy jednym z najbardziej uczęszczanych szlaków handlowych, jego wielkie bogactwo, polityka Rzymu zmierzająca wyraźnie do wzmocnienia wpływów kultury greckiej, ą wreszcie demokratyczne instytucje ustanowione w Tarsie dekretem Antoniusza — stwarzały podłoże do bujnego rozkwitu helleńskiego intelektualizmu.
Najsławniejszy geograf antyczny, żyjący na przełomie ery chrześcijańskiej, Strabon, nie ma dość słów dla wyrażenia swego zachwytu nad poziomem kulturalnym Tarsu. Wysławia istniejące tam szkolnictwo, a przede wszystkim uniwersytet, który rozniósł sławę Tarsu po całym rzymskim święcie. Zestawia Tars z najważniejszymi centrami ówczesnej helleńskiej kultury, Atenami i Aleksandrią; stwierdza, że metropolia cylicyjska nie tylko im dorównała, ale nawet wyprzedziła je pod niejednym względem4. Dosyć odmienną opinię wystawili ojczystemu miastu Pawła dwaj późniejsi pisarze greccy: Dio Chryzostom, sławny retor żyjący na przełomie I i II wieku po Chr., odwiedził Tars w trakcie swoich licznych podróży i niezbyt pochlebnie ocenił poziom wykształcenia jego mieszkańców. Nie powinniśmy jednak opierać naszych analiz historycznych na bezkrytycznym przyjmowaniu opinii greckich retorów, którzy lubili ferować swoje sądy z właściwą sztuce orator- gkiej przesadą, a przy tym byli przeważnie irritabile genus. Dio zapewne nie spotkał się w Tarsie z przyjęciem tak gorącym, jakiego oczekiwał; nie mógł tego darować « niewdzięcznemu* miastu — był on przecież, jako typowy Grek, praeter laudem nulLius auarus. Wydało mu się więc niepodobne do wiary, aby miasto, które jego nie doceniło, mogło być kulturalne. Zdaje się, że podobnie powinniśmy potraktować opinię drugiego z «oskarżycieli» Tarsu, Filostrata, który na początku III wieku po Chr. napisał życiorys sławnego mędrca i mistyka hellenistycznego, Apolloniusza z Tiany. Prowadząc swego bohatera do Tarsu, Filostrat tak powiada: „Stwierdził niebawem Apollo- niusz, że nastrój w mieście jest obcy dla niego i niemiły, i w żadnej mierze nie sprzyjający prowadzeniu filozoficznego żywota. Nigdzie ludzie nie są tak oddani rozkoszom jak w tym mieście. Wszyscy są bezczelni i uganiają się tylko za żartami. Płynie przez miasto rzeka zwana Kydnos, a oni siedzą nad jej brzegiem niby wodne ptactwo”. Filostrat lubił przeciwstawiać idealną surowość obyczajów swego bohatera lenistwu i rozwiązłości innych ludzi. Zresztą można się zgodzić, że bogactwo Tarsu mogło prowadzić również do
3 Por. W. M. Ramsay, The Cities oj St. Paul. Their influence on his lije and thought, London, s. a , 85—244, a ponadto nie przedawnione dzieło H. B 6 h 1 i - g a, Die Geisteskultur von Tarsos im augusteischen Zeitalter mit Beurteilung der paulinischen Schriften, Góttingen 1913.
4 Por. Geogr. 14, 10, 13—15.
mniej kulturalnych przejawów życia, które na przykład w Aleksandrii, jak dobrze wiemy, współistniały z wyrafinowaną intelektualną kulturą.
Warto zwrócić uwagę na opis Strabona. Dowiadujemy się, że nie tylko filozofowie, ale również retorzy i gramatycy mieli tu swoje szkoły, a krąg ich słuchaczy rekrutował się po większej części nie z ludzi napływowych, lecz spośród rdzennych Tarseńczyków. Wszelkie świadectwa zdają się świadczyć o tym, że w pierwszym wieku przed Chr. uniwersytet w Tarsie przeżywał okres szczególnie wielkiego rozkwitu. Słyszymy o wybitnych uczonych, którzy po otrzymaniu swej formacji intelektualnej w Tarsie nauczali — z wielkim powodzeniem — w Rzymie albo w Aleksandrii. W dziedzinie filozofii intelektualiści tarseńscy uprawiali głównie dwa kierunki: platonizm i stoi- cyzm. Nad stoicyzmem rozwijającym się w Tarsie unosi się wielkie imię Atenodora, którego postacią zajmiemy się bliżej, gdy będziemy rozważali stosunek Pawła do filozofii spod znaku ateńskiej Stoa. Obecnie bardziej nas interesuje, że na początku ery chrześcijańskiej zdobył w Tarsie spory rozgłos swymi wykładami filozof Nestor, będący reprezentantem platonizmu. f Nie ulega żadnej wątpliwości, że w mieście, gdzie istniał tak żywy nurt intelektualny, musiało być wielu zamiłowanych czytelników literatury greckiej. Liczne szkoły wpajały w młodzież zamiłowanie do dawnych autorów, wśród których Platon musiał znajdować się na jednym z pierwszych miejsc. Dla młodzieńca wzrastającego w Tarsie I wieku po Chr. zetknięcie się z myślą platońską było na pewno rzeczą bardzo łatwą. Ale — postawmy od razu to pytanie — czy młodemu Pawłowi, przyszłemu Apostołowi, nie przeszkadzało w owym kontakcie to, że należał on do ortodoksyjnego środowiska żydowskiego? Przyjrzyjmy się teraz przez chwilę temu środowisku.
W Tarsie zamieszkiwała spora liczba Żydów, tworząca jedno z ogniw wielkiego łańcucha diaspory. Na terenie Cylicji, jak wiemy ze źródeł historycznych, nadano im za czasów Antiocha Epifanesa prawa szczególne: we wszystkich miastach, a więc i w Tarsie, dopuszczono ich do współrządów z pełnym prawem obywatelstwa i wypływającymi z tego zobowiązaniami. Niektórzy z owych Żydów zamieszkałych w Tarsie byli ludźmi zamożnymi. Do takiego właśnie kręgu należeli rodzice Pawła. Ojciec, pracujący w miejscowym przemyśle tkackim, mógł zapewnić rodzinie sytuację materialną, w której nie potrzeba było troszczyć się o jutro. Wiemy, że miał on obywatelstwo rzymskie; Paweł bowiem z naciskiem podkreśla, że obywatelem rzymskim był od swego urodzenia (Dz 22, 28). Zachodzi tylko pytanie, czy ojciec Pawła odziedziczył ów. tytuł po swoich przodkach, czy też otrzymał go za jakieś zasługi wobec imperium rzymskiego. To drugie wydaje się bardziej prawdopodobne.
Atmosfera religijna domu oparta była na zasadach faryzeizmu. Mówi o tym Apostoł w znanym fragmencie Listu do Filipian (3, 5): „Bo pochodzę z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina, zostałem obrzezany dnia ósmego, Hebrajczyk z Hebrajczyków, w wypełnianiu Zakonu — faryzeusz..." Nie wydaje się jednak prawdopodobne, żeby ów ortodoksyjny dom miał go odseparowy- wać od bujnie rozwijającej się w Tarsie kultury greckiej. Jeśli jego ojciec przywiązywał wagę do swego rzymskiego obywatelstwa, jeśli chciał również synowi utorować drogę do pełnienia ważnych funkcji w życiu społecznym miasta, to musiał posłać Pawła do greckiej szkoły, której ukończenie było wymagane od wszystkich obywateli mających uczestniczyć w życiu samorzą-
298 APPENDICES SEU EXCURSUS
dowym5. Paweł więc od najwcześniejszego dzieciństwa wiódł zapewne typowe życie emigranta: w szkole i na ulicy zapoznawał się z kulturą swej przybranej ojczyzny; w domu, w gronie rodzinnym i w synagogalnej szkole religijnej chłonął tradycje własnego narodu. Można nawet wyrazić przypuszczenie, że niedostateczność jego judaistycznej formacji i uwidaczniająca się w jego umysłowości przewaga hellenistycznego wykształcenia nad wykształceniem biblijnym, stając się źródłem wyrzutów sumienia ojca Pawła, była zasadniczą przyczyną wysłania kilkunastoletniego chłopca do świętego miasta, aby odbywał dalsze studia pod kierunkiem jerozolimskich rabinów.
Czytał więc młodziutki Paweł greckich autorów, bo na tym głównie nauka w hellenistycznych szkołach była oparta. Jakie wrażenie wywierali owi pisarze na uczniu pochodzącym z pobożnego faryzaistycznego domu? Co czuł i co myślał Paweł, gdy porównywał nauki udzielane mu przez ojca, ze światem pojęć greckich poetów i prozaików? Na pewno wiele rzeczy go raziło. Mitologia grecka, choć tak ponętnymi barwami odmalowana w epopejach Homera, w tragediach wielkich poetów ateńskich, w hellenistycznych, wyrafinowanych wierszach Kallimacha i Apolloniusza z Rodos, musiała mu nieraz wydawać się niemal blużniercza, musiała mu jawić się nieraz jako złudna i szkodliwa zasłona, zaćmiewająca przed oczyma ludzi rzeczywisty obraz bóstwa. Również pouczenia moralne, jakie w domu otrzymywał od ojca, często w zupełnie zasadniczy sposób kłóciły się z atmosferą panującą w wielu greckich utworach. Może już wtedy w duszy Pawła rosła owa niechęć, której kiedyś, po wielu latach, już jako Apostoł chrześcijaństwa, miał dać wyraz w sławnej, żarliwej krytyce antycznej religii i antycznej -obyczajowości, w I rozdziale Listu do Rzymian: „Poznawszy Boga, nie złożyli mu jako Bogu czci ani dziękczynienia, ale znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało ich bezrozumne serce. Podając się za mądrych, głupimi się stali. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobieństwo i obraz śmiertelnego człowieka, ptaków, zwierząt czworonogich i płazów. Dlatego Bóg poddał ich pożądliwościom serca ku nieczystości, aby między sobą ciała swe hańbili Bo prawdę Bożą zamienili w kłamstwo, a oddawali cześć i służyli stworzeniu, a nie Stworzycielowi, który jest błogosławiony na wieki” (w. 21-25).
Ale nie wszystkie fragmenty w dziełach czytanych z greckimi nauczycielami, nie wszyscy helleńscy artyści i myśliciele, nie wszystkie pouczenia przemawiające z greckich ksiąg budziły w młodziutkim faryzeuszu niepokój i protest. Szły z tych ksiąg również natchnienia zupełnie odmienne, odzywały się wołania, które w duszy Pawła musiały budzić żywy odzew, przekonywać go o tym, że w greckiej literaturze można napotkać prawdy wspaniałe — iw istocie swojej wcale nie sprzeczne z biblijnymi prawdami. Był to ten nurt antycznej myśli, do którego nawiąże kiedyś Apostoł przemawiając na ateńskim Areopagu. Były to intuicje filozofów i poetów dotyczące rzeczywistości niedostępnej samym zmysłom. Bóg — powie kiedyś Paweł — „uczynił, że od jednego (człowieka pochodzący) cały rodzaj ludzki zamieszkuje na całym obszarze ziemi. Zakreślił też wolą swoją czasy właściwe i granice ich zamieszkania, żeby szukając Boga znaleźli Go niejako po omacku, choć nie jest daleko od każdego z nas. Albowiem w Nim żyjemy i ruszamy się,
ag/BM
5 Por. M. G o g u e 1, Ueducation grecąue de Paul, w: Introduction au Nou- veau Testament, dz. cyt., 4, 156—173; Ks. E. Dąbrowski, Hellenistyczne wykształcenie św. Pawia, w: Dziejach Pawia z Tarsu, Warszawa* 1953, 599—606, oraz literaturę tam cytowaną.
i istniejemy, jak to i niektórzy z waszych poetów powiedzieli: Z jego bowiem rodu jesteśmy” (Dz 17, 26-28). — Intuicje dotyczące Boga — to, co w naszych czasach Simone Weil nazwie intuitions prichretiennes — znajdował Paweł również w takich utworach, gdzie inne partie były napełnione wrzawą pogańskiej mitologii. Na przykład cytat, który spotykamy w mowie na Areo- pagu: „Z jego bowiem rodu jesteśmy” — pocho...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]