[Nefre] (Nie)wesołe święta z Severusem, HP FanFiction, FF
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nefre - (Nie)wesołe święta z Severusem
Prezentowy problem.
Panna Nefre odważyła się i przyznaje, że wystawia debiut z drżącymi kończynami. Na forum Snape&Granger ów miniaturka zyskała pochlebne komentarze. Nie wiem, jak będzie tu. Pisałam w Wordzie, więc nie wiem, jak to będzie z błędami.
Paring SS/HG.
***
- Albusie?
- Mhm?
- Albusie, mam problem.
- Mhm.
- Albusie, to dosyć DUŻY problem.
- Aha.
- Jak na ponad stuletniego dyrektora jesteś niezbyt elokwentny.
- Dropsa, Severusie?
- Na miłość Boską, Albusie!
- Słucham?
- Ja mówię ci, że mam problem, JA, Severus Snape, mam problem, a ty oferujesz mi dropsa?
- To właśnie czynię.
- Nawet nie spytasz, co to za problem?
- Z panną Granger?
- No, wreszcie. Tak, z nią.
- Co znowu zmalowała?
- Nic nie zmalowała. Zastanawiam się nad...
- Poczekaj, Severusie, jeżeli to sprawa intymna, to mnie do tego nie mieszaj. Minerwa jest w tym lepsza.
- Stalowa dziewi... To znaczy, jesteś pewny?
- To kobieta, Severusie.
- Doprawdy? Nie zauważyłem.
- No, to masz chyba kolejny problem...
- To był sarkazm.
- Ach, Severusie, jakbym nie wiedział, że przede mną stoi mistrz ironii i sarkazmu. Nie udziela ci się nastrój bożonarodzeniowy?
- Nie.
- Nie żartuj, Severusie. Widziałem ten uroczy „łańcuszek” ostrokrzewu na twojej szyi.
- To akurat był głupi żart siódmoklasistów.
- Odważyli się kpić z CIEBIE? No, im nastrój na pewno się udzielił.
- Przejdźmy do meritum...
- Na pewno nie chcesz dropsa? Tym razem mam pomarańczowe!
- Albusie, nie chcę dropsów, choćby nie wiem, jakiego były smaku. No, chyba, że masz dropsy o smaku Avady Kedavry to może się skuszę.
- Miałbym uśmiercić mojego Mistrza Eliksirów w przeddzień Bożego Narodzenia? Wybacz, ale chyba nawet Voldemort nie jest aż tak zły.
- Zdziwiłbyś się. Czy możemy porozmawiać o moim problemie z wspomnianą wcześniej panną Granger?
- Oczywiście. Wiedz, że nie mam żalu, że się z nią spotykasz.
- Albusie, my tylko razem warzyliśmy...
- Tak, tak, wy tylko warzyliście eliksir dla Lupina, a ona ci pomagała w ramach szlabanu, bo wcześniej „przez przypadek” coś wpadło do twojego kociołka, gdy ona przechodziła obok, po nazwaniu jej eliksiru „wyciekiem ze ścieków”. To coś, co wpadło do kociołka, to róg buchorożca, nie mylę się? A wiem, że w połączeniu z Eliksirem Pieprzowym, daje dosyć „bombowy” efekt.
- Mam poparzone obydwie ręce, Albusie. Wiesz, jaka to niewygoda dla Mistrza Eliksirów? Nie mogę niczego dotknąć!
- Poza panną Granger, tak?
- Albusie...
- Dobrze, nie wnikam. Jak tam eliksir?
- Dobrze, Hermiona jest umiejętną warzycielką.
- Tak, jak ty, prawda?
- Nie baw się w swata, Albusie. Doceniam jej talent.
- Ona też docenia osobę, z którą pracuje.
- Albusie, ostrzegam...
- Ja tylko stwierdzam fakt, Severusie.
- Jesteś zbyt bystry, Albusie.
- Taka to już przypadłość starców z przydługawymi brodami.
- No, więc mam problem...
- Severusie, czy ta choinka stoi prosto?
- Eee, jaka choinka, Albusie?
- No, ta w rogu. Na Merlina, chyba krzywo ją postawiłem!
- I to cię tak trapi?
- A ciebie nie?
- Nie.
- Dziwne, tak jak spojrzeć z lewej, to stoi prosto, ale tu, gdy siedzę przy biurku, wydaje mi się, że się zaraz przewali.
- Potrzebny był ci ten gnom u góry?
- Jest uroczy.
- Ale to chyba on ją tak obciąża. Nie! Ja nie przyszedłem rozmawiać tu o choince! Albusie, proszę cię, skup się!
- No, teraz stoi prosto.
- Albusie...
- Tak? A czemuś taki czerwony?
- No, bo...
- Tak?
- Bo... Tak się zastanawiam... Co ja mam jej kupić na święta?!
- Aaa, dobre pytanie, mój chłopcze!
- Więc?
- No cóż, kobiety są wymagające, jeżeli chodzi o prezenty...
- Nie ona, nie panna Granger. Jej wystarczyłaby książka.
- Widzisz? Mamy już pierwszy pomysł!
- Ale to oklepane. Pewnie od Weasley’a i Potter’a też dostaje książki.
- Może bielizna?
- No, wiesz co?! Albusie, ja...
- Śmiesznie wyglądasz, jak jesteś czerwony, wiesz o tym?
- Jesteś okropny.
- Miło mi to słyszeć z TWOICH ust, Severusie.
- Inne propozycje?
- Coś z ubioru?
- W tym też nie jestem najlepszy. Rzadko zaglądam do sklepu z ubraniami, bo mam swoje, które mi się podobają.
- Zawsze uważałem, że powinieneś porzucić tę czerń.
- Pff, na co niby?
- No, podobno dziewczyny lubią brąz. Pani Granger w brązie byłoby do twarzy.
- Nie, ubiór odpada. Jakieś INNE propozycje?
- Wybacz Severusie, ale jesteś jeszcze bardziej wymagający niż przypuszczałem.
- Wybacz, że nigdy nie miałem kobiety, i nie wiem, jak się je obsługuje.
- To ja na prezent dam ci instrukcję obsługi.
- Albus...
- Dobrze, dobrze, mój chłopcze. Co ona lubi robić poza nauką?
- Eee....
- Czyli kajdanki i te sprawy?
- Albus! Jesteś perwersyjnym starcem!
- Nawet nie wiesz, co mój brat...
- Dobra, dobra, znam tę opowieść. Hermiona lubi się uczyć, lubi swojego kotka.
- To dobrze, że cię lubi, Severusie.
- Mówię o prawdziwym kocie! Albusie, czy te dropsy są z alkoholem?
- Nie, skąd ten pomysł?
- Zachowujesz się jak nie ty.
- Och, ja po prostu czuję radosną magię świąt!
- Gdzieś to słyszałem...
- Nie wątpię. Wymyśliłeś coś?
- Nie, to strasznie ciężkie. Na Merlina, chyba wolę dać się podrapać przez hipogryfa!
- Mój chłopcze, tyle już jesteś z Hermioną i nie zdążyłeś jej poznać przez ten czas?
- Nie jest zbyt trudna do rozgryzienia. Nie umie utrzymywać emocji na wodzy. Typowa Gryfonka.
- To, w czym problem?
- Chcę dać jej coś, co ją zachwyci, rozweseli, zaskoczy.
- Trudne zadanie.
- I ty mi to mówisz?
- Severusie, najlepiej zrób coś szalonego!
- Wybacz, Albusie, ale nie jestem tobą.
- Chcesz ją zaskoczyć?
- No, tak, ale...
- Chcesz być romantyczny?
- Romantyczny? Ale ja...
- Chcesz ją rozweselić?
- Tak, ale...
- Chcesz, by poczuła magię świąt?
- Albus...
- To ja mam pomysł!
- Powinienem się bać?
- To działało na kobiety już od dawnych czasów. Ona też nie będzie mogła się oprzeć, zapewniam cię.
- Albus, co to za pomysł?
- Posłuchaj i nie przerywaj mi...
Boże Narodzenie. Późny wieczór.
- Powiedział, że cię zaskoczy?
- Tak, Ginny, tylko jak to mówił, wyglądał na zażenowanego.
- Ciekawe czemu?
- Nie mam pojęcia. Wcześniej był chyba u Dumbledor’a.
- Ciekawe.
- Prawda? Ja mam dla niego wyjątkowo rzadki składnik do Eliksiru Uspokajającego. Na pewno nie ma go w swoim składziku. No, i maść na oparzenia.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że z nim jesteś.
- Ja czasami też nie.
- Przecież to Snape.
- Och, poza tym sarkazmem, ironią, wrednym charakterem, cynizmem, tłustymi włosami, zakrzywionym nosem jest dobrym człowiekiem.
- Mów, co chcesz. Ja ci nie wierzę.
- Jaasne.
- Ciekawe, co mógł ci przygotować.
- Wiesz, przypomniałam sobie, że powiedział „A potem będę musiał się chyba zabić, bo to uwłacza mojej godności. Przeklęty Albus”. Chce mi dać ten prezent na osobności. Jeszcze wcześniej powiedział, że Albus zaprosi go jeszcze do siebie na kilka minut. Ma mu pomóc z tym prezentem, który Severus chce mi pokazać na osobności.
- Heeermiooonaaa!
- Bez skojarzeń, Ginny.
- Cóż, w końcu jesteś kobietą.
- Cóż, w końcu to tylko Severus Snape.
- Racja.
- Już dziewiąta. Mieliśmy spotkać się w lochach.
- No, to leć. Potem mi wszystko opowiesz.
Dalej późny wieczór.
- Severus! Piłeś?!
- Szkond, hik! Ja thylko byłem u Albusza i on powiedział hik, sze kilka szlaneczek pomosze mi z tym prezentem dla ciebie, szkarbie! Hiiik!
- I dlatego się upiłeś?
- Hik! Albus tesz wypił, hik! Powiedział, że jemu tesz to pomosze...
- Niby na co?
- No, na prezent!
- Nie wierzę, żeby Dumbledore się upił!
- Wystarczyło mu kilka dropsów z alkoholem. Jusz wiem, szkond on bierze ten dobry nastrój, hik!
- Idę do niego!
- A co z moim prezentem?
- Ja ci dam prezent! Prezent to ci zaraz nabiję na tej pijackiej gębie!
- Hemiona...
- Albo nie! Nie zostawię cię w takim stanie. Musisz się położyć i lepiej zrób to szybko, bo w przeciwnym razie rzucę na ciebie Avadę.
- A szo z moim prezentem?
- Jutro mi go dasz, jak wyleczysz się z kaca.
Gabinet Dyrektora.
- Albusie Wulfryku Brianie Dumbledore! Pierwszy raz w historii Hogwartu widzę ciebie pijanego!
- Nie jesztem pijany, Minerfo. Ja poszułem magię świąt!
- Guzik prawda, Albusie. W takim stanie nie możesz iść na ucztę bożonarodzeniową.
- Bszdura!
- Nie upieraj się! Co to za prezent? Podobno panna Granger ma taki otrzymać. Czy powinnam ją ostrzec?
- To nisz złego, Minerfo, to bardzo oryginalny prezent. Zwłaszcza w wykonaniu Severusa.
- Więc, co to jest?
- Minerfo, pozwól, że zaśpiewam ci serenadę...
Karnawał i cierpienia Severusa z powodu braku kawy
Do powstania tego, hm, tekstu, przyczyniło się wiele czynników. Na pewno Trójmiasto, a zwłaszcza sopocki deptak, gdzie, siedząc w McDonaldzie i pijąc KAWĘ, rozmyślałam nad premierą, życiem i zatanawiałam się, z czego ów kawa jest (zbyt dobra nie była). I wtedy przylazł Wen. I powstało to. Dla wyjaśnienia jeszcze dodam, że można to traktować jako część kolejną do "Prezentowego problemu", który dawno temu zamieściłam na Mirriel, jako debiut *łezka*. Dedykowane wszystkim, którzy nie mogą żyć bez kawy.
EDIT: dzięki Yerch. Widać ta kawa w McDonaldzie była za słaba i nie kontaktuję
- Severusie?
- Mhmmm?
- Wiesz, byłoby mi łatwiej z tobą rozmawiać, gdybyś stał po tej stronie drzwi.
- Ja tam nie wychodzę.
- Gdzie?
- W ogóle. Nie wychodzę. Tam jest istny dzicz.
- Masz na myśli przygotowania do karnawału? Daj spokój, Severusie, przeżyłeś święta, dasz sobie radę i z tym.
- Jeżeli powiesz, że będzie fajna zabawa, to cisnę Cruciatusem przez drzwi. A stać mnie na to.
- Severusie...
- Mam tu wszystko, czego mi potrzeba, Albusie. Kawa, eliksiry, kociołki. Brakuje tylko Potter’a powieszonego pod sufitem i błagającego o litość, ale może wkrótce da się załatwić i to.
- Czyżby panna Granger coś planowała? Widziałem, że kręciła się koło lochów.
- Wiem, dlatego zmieniłem hasło. Ona także próbuje mnie wyciągnąć. Ja nie wiem, jakby beze mnie to durne święto nie miało się odbyć.
- Wymagane jest, aby wszyscy nauczyciele stawili się na balu, Severusie.
- Dobry... Wróć, ZŁY Salazarze, widzisz i nie syczysz! To jest szkoła, Albusie. SZKOŁA. Mam przeliterować? Tu się uczy, a nie organizuje bale!
- Ale ominąć karnawał?
- A czemu nie? Czemu nie możemy spędzić tego wieczoru w ciszy? Poświęcę się i pofatyguję do pokoju nauczycielskiego, żeby dać im do zrozumienia, że robią z siebie głupców. I przy okazji, zaparzę kawę.
- To bardzo miłe z twojej strony, Severusie, ale bal jest już ustalony. Będzie trwał dwie godziny. Nie musisz się przebierać.
- Pff, nie zmusiłbyś mnie do tego. Ja już MAM przebranie. Wielki Nietoperz.
- Batman?
- Kto?!
- Nieważne. Taki mugolski bohater. Kiedyś przypadkiem obejrzałem film i tak jakoś...
- Dobrze, nie kontynuujmy. Cholera!
- Severusie, wszystko w porządku?
- Nie! Wylałem kawę! Wrrr...
- To ja lepiej zajrzę potem.
*
Pokój nauczycielski – nietypowo kolorowy
- Minerwo, wyglądasz naprawdę elegancko w tym stroju, eee... Za kogo jesteś właściwie przebrana?
- Za elfkę, oczywiście. Nie widać?
- Hm, czy ja wiem, nie masz spiczastych uszu.
- A ty, za kogo jesteś przebrany, Filiusie?
- Za krasnoluda! Przefarbowałem sobie brodę i zabrałem topór jednej ze zbroi! A i o wzrost nie musiałem się martwić.
- A ty, Pomono?
- Chciałam się przebrać za rosiczkę, ale strój był za ciasny. W efekcie zdecydowałam się na kaktusa. Przynajmniej nikt się nie zbliży i nie poprosi do tańca. Nienawidzę tańczyć.
- O, panna Granger! Przypomina pani trochę drogą Poppy.
- Heh, też jestem lekarką, ale w innej specjalizacji. Dentystka.
- ?
- U mugoli zajmują się badaniem zębów.
- A Poppy za kogo się przebrała?
- Za wampirzycę.
- Robi konkurencję Severusowi?
- Udam, że nie słyszałam. A właściwie, to gdzie on jest?
- Zabunkrował się w lochach i udaje, że go nie ma.
- Być może nie ma. Udał się do Hogsmeade, czy gdzieś...
- Wszystko jest możliwe. Jak znam Severusa, to wolałby pewnie znosić Cruciatusy Sama – Wiesz – Kogo, niż być teraz w Hogwarcie. On nienawidzi takich świąt.
- Nie umie się po prostu bawić. Trzeba go stamtąd wyciągnąć.
- Minerwo, nie sądzę, że to się uda. On nawet zmienił hasło.
- Mniejsza z hasłem. Severusa można wywabić.
- Czym?
- Kawą, oczywiście.
*
Tymczasem w lochach, gdzie zabunkrował się Severus
- Zaklęcia wyciszające, zmienione hasło i kawa. Ha, wszystko mam i dajcie mi spokój. Zaraz, gdzie mój czarny koc?
- Seeeveeeruuuus!
- Salazarze, Roweno, Helgo i, z biedy, Godryku, ratujcie! Czego znowu?!
- A nic, nic. Chciałyśmy tylko powiedzieć, że przyniosłyśmy kawę.
- My?
- Ja i Hermiona. Znalazła przepis na doskonałą kawę.
- Tak, kawa Kapuziner. Bardzo dobra. To, co ty pijesz, Severusie, to zwykła lura.
- Nie obrażaj mojej kawy! Nie przekupisz mnie! Nie ma lepszej niż Americano!
- ...
- No co? Wy, wielbicielki herbatek, przypominających siki kota, nie macie o tym pojęcia. I widzę tu haczyk.
- Jaki haczyk, Severusie?
- Po pierwsze; twój głos, Minerwo. Zbyt łagodny i przymilny.
- Wolisz jak się drę? Masochista...
- Po drugie; po co miałybyście się fatygować do lochów z kawą, wiedząc, że ją lubię? Aha, zapomniałbym dodać, że jestem drugim, po Sama – Wiesz – Kim, najlepszym Legilimentą. O co chodzi z tym rudym kotem?
- Ugh!
- Krzywołapem?
- Jest wiele rudych kotów w tej szkole! Wyłaź, Severus, albo rozwalę drzwi!
- Bwahahaha, spróbuj.
- ...
- Minerwo?
- ...
- Zero dla ciebie, jeden dla mnie. Aha, jak coś, to kawę możecie zostawić pod drzwiami jak będziecie odchodziły. Dobranoc.
- Udław się!
- Nie licz na to.
*
Gabinet dyrektora
- Wywlecz go stamtąd, Albusie! Kofeinoholik jeden! Jak wszyscy, to wszyscy!
- Minerwo, twoje elfie ucho się odczepia...
- Nie obchodzi mnie moje ucho! Ten parszywy, wredny, samolubny...
- ?
- Nie wiem, jakiego przymiotnika mam użyć. Za dużo kłębi się ich w mojej głowie.
- Minerwo, wiem, że Severus mógłby doprowadzić do histerii chimerę, pilnującą wejścia do mojego gabinetu, ale ty jesteś rozważną kobietą. Daj sobie spokój. Ja się tym zajmę.
- Albusie, nie podoba mi się twój mętny wzrok. Na pewno odstawiłeś te dropsy z alkoholem?
- Oczywiście.
- Ech, dobrze. Ja idę dopilnować uczniów, bo inaczej rozsadzą zamek. A ty zajmij się tym dużym problemem. Inaczej trzeba będzie jakoś go stamtąd wykurzyć. Mam nawet kilka sprawdzonych sposobów.
- Dziękuję, Minerwo. Zajmę się tym.
Lochy. Severus siedzi owinięty w czarny koc i stapia się z mrokiem.
- Być może, gdybym wymalował sobie twarz na czarno, to całkiem nie byłoby mnie widać...
- Severusie?
- Al... Zaraz, Albusie, to ty?
- T..tak.
- Khem, to ja teraz otworzę, tylko wchodź szybko.
- O, Severusie, jaki ty jesteś...czarny!
- Oczywiście, Albusie, wcześniej przecież paradowałem po szkole w różu. Tyle, że tym razem mam na sobie swój ulubiony koc. Zaraz, muszę na ciebie rzucić Oblivate. Nie wiem tylko, gdzie moja różdżka.
- Bo wiesz, Severusssie...
- Albusie, proszę cię, usiądź. Dobry Merlinie! Znowu brałeś dropsy?
- Pomarańczowe. Cytrynowe mi się przejadły. A wiesz, widziałem też jabłkowe.
- Salazarze... Czekaj, zaraz dam ci eliksir.
- Severuuus, czemu się nie bawisz z innymi? Wiesz, tam jest tak kolorowo. O, czy to wywar Żywej Śmierci?
- Nie, Albusie, to kawa. Najlepszy napój jaki może być. A teraz masz, wypij to.
- Podejrzanie wygląda.
- Nie śmiałbym otruć dyrektora, nawet, jeżeli organizuje najdurniejsze święto. Pij.
- Ueh, gorzkie.
- Jak się czujesz?
- Boli mnie głowa. Chyba pierwszy raz w ciągu całego, długiego żywota. Ale widzę o wiele lepiej.
- Powinieneś odstawić te dropsy, Albusie.
- Ja nie po to tu przyszedłem.
- Oho, zaczyna się. Czuję się osaczony. Ale już powiedziałem – nie wyjdę.
- Na balu będą różne rodzaje kawy, wiesz o tym?
- Nie kuś mnie, Albusie...
- Café Creme, Café Ristretto, Cappuccino…
- A ja słyszałem, że mają być różne smaki dropsów...
- O! A to ci dopiero! No, to do zobaczenia, Severusie!
- Tja, jasne.
Pokój nauczycielski – miejsce tymczasowych knowań przeciw Mistrzowi Eliksirów
- Pójdziemy tam jako delegacja!
- Minerwo...
- Nie obchodzi mnie, jak bardzo będzie się zapierał!
- Podejrzewam, że tu nie chodzi o wywabienie go, prawda, Hermiono?
- Ech, obawiam się, że ma pan rację, profesorze Flitwick. Ona prawdopodobnie chce wyrównać rachunki.
...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]